Wróciliśmy z
nad morza, pojechaliśmy od razu na turnus, do Lasek. Wróciliśmy chorzy. Mi
przeszło w dwa dni Juniora trzyma już tydzień. Planowałam w tygodniu zrobić
mnóstwo rzeczy. Niestety nie zrobiłam nawet połowy. Siedzimy w domu i czasu nadal
brak. I nie, nie leżę. Czytam przepisy o kształceniu specjalnym. Szukam odpowiednich materiałów
do kart pracy dla Juniora. Zamawiam specjalistyczne książki Przeglądam kursy języka migowego. Siedzę na
telefonie i zapisuje Juniora na wizyty, badania lekarskie. W sklepach
internetowych porównuje ceny różnych soli, kaszy, napojów. Zakupy koniecznie
trzeba zamówić. Nie stać mnie żeby przepłacać, więc skrupulatnie wypatruje
dobrych cen. Zrobiłam super porządek w jednej szafie. Wiem czego brakuje synowi
na zimę. Czytamy książki, ćwiczymy literki, budujemy z lego. Do tego codzienne obowiązki domowe, pranie, gotowanie, pieczenie, sprzątanie. Piszę do was
wykorzystując wolną chwilę, Junior siedzi dwadzieścia minut na inhalacji.
Rzeczy do zrobienia, ogarnięcia jest cała masa. Nie wiem w co ręce wsadzić,
która rzecz powinna być pierwsza. I jeszcze jesień idzie, za oknem mało słońca.
Na dworze chłodno, w domu również. Energii stanowczo brak. Czas zrobić gorącą
herbatę i wyklepać Juniora. A Was zostawiam z moimi zdjęciami. Tej jesieni, jak
i poprzedniej w mojej szafie będzie dużo swetrów i sweterków. Na zdjęciach
jeden moich ulubieńców. Sweter był prezentem od koleżanki. Trafiony prezent w 100% Trampki dostałam w zeszłym roku od mamy. Wyglądają
bosko. To się nazywa oszczędność, same prezenty :)
Zdjęcia, jak zawsze od mojej ulubienicy. Nie zdradzam jej ;)
Fot.https://www.facebook.com/fotografiaGosiaKedzierska/?ref=br_tf&epa=SEARCH_BOX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz