czwartek, 26 września 2019

Takie dni...


Wróciliśmy z nad morza, pojechaliśmy od razu na turnus, do Lasek. Wróciliśmy chorzy. Mi przeszło w dwa dni Juniora trzyma już tydzień. Planowałam w tygodniu zrobić mnóstwo rzeczy. Niestety nie zrobiłam nawet połowy. Siedzimy w domu i czasu nadal brak. I nie, nie leżę. Czytam przepisy o kształceniu specjalnym. Szukam odpowiednich materiałów do kart pracy dla Juniora. Zamawiam specjalistyczne książki Przeglądam kursy języka migowego. Siedzę na telefonie i zapisuje Juniora na wizyty, badania lekarskie. W sklepach internetowych porównuje ceny różnych soli, kaszy, napojów. Zakupy koniecznie trzeba zamówić. Nie stać mnie żeby przepłacać, więc skrupulatnie wypatruje dobrych cen. Zrobiłam super porządek w jednej szafie. Wiem czego brakuje synowi na zimę. Czytamy książki, ćwiczymy literki, budujemy z lego. Do tego codzienne obowiązki domowe, pranie, gotowanie, pieczenie, sprzątanie. Piszę do was wykorzystując wolną chwilę, Junior siedzi dwadzieścia minut na inhalacji. Rzeczy do zrobienia, ogarnięcia jest cała masa. Nie wiem w co ręce wsadzić, która rzecz powinna być pierwsza. I jeszcze jesień idzie, za oknem mało słońca. Na dworze chłodno, w domu również. Energii stanowczo brak. Czas zrobić gorącą herbatę i wyklepać Juniora. A Was zostawiam z moimi zdjęciami. Tej jesieni, jak i poprzedniej w mojej szafie będzie dużo swetrów i sweterków. Na zdjęciach jeden moich ulubieńców. Sweter był prezentem od koleżanki. Trafiony prezent w 100% Trampki dostałam w zeszłym roku od mamy. Wyglądają bosko. To się nazywa oszczędność, same prezenty :)
Zdjęcia, jak zawsze od mojej ulubienicy. Nie zdradzam jej ;)
Fot.https://www.facebook.com/fotografiaGosiaKedzierska/?ref=br_tf&epa=SEARCH_BOX

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz